Bąbelki, brązowy kolor, biała czcionka na czerwonym tle – to Coca-Cola. Przymknięte powieki, pełne usta, zmysłowy szept – to Kalina, wielka diwa polskiej piosenki. Co je łączy? Obie są znakami towarowymi.
Oto opowieść o kobiecie, która nie chciała być postrzegana jako człowiek, a jako zjawisko nieskrępowane regułami rządzącymi światem – choć los nawet na chwilę nie pozwalał jej zapomnieć, że wciąż jest jednak śmiertelna.
O konstruktorce własnego mitu, która zżymała się na jego użycie. O wielkiej falsyfikatorce, która najbardziej bała się zamknięcia w jednej formie. O micie, lepionym z ról, prasy, anegdot, wspomnień kochanków i męża – Pigmaliona. O kobiecie – matrioszce, choć, jak mówiła, matrioszki ją przerażają. Wreszcie – o znaku towarowym, używanym i reprodukowanym w kolejnych opowieściach. Znaku, który chciał być słuchany i pragnął zrozumienia. Czy dostanie je od nas?