Używamy Cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Dalesze korzystanie z tego serwisu oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Dowiedz się więcej o naszej polityce prywatności

Zamknij

18 - 29/06/2021

Galeria

Tekst o. Nikodema Brzózy dominikanina
odczytany w czasie
debaty na rzecz demokracji
w Poznaniu 11 listopada 2021 roku
w ramach projektu Wolność Kocham i Rozumiem

Jestem księdzem, dominikaninem i jednocześnie polskim obywatelem. Jako obywatela niepokoi mnie i zasmuca stan polskiej demokracji, odchodzenie od zasady wolności, która jest podstawą Ewangelii i demokracji. Tak jak bardzo wielu Polaków uważam, że teraz – w Święto Niepodległości – najlepszym wyrazem patriotyzmu jest obrona polskiej demokracji. Stąd ta debata w historycznym centrum Poznania, miasta, które od początków państwowości jest zachodnią bramą Polski - otwartą na Europę. Zaś jako duchowny, chcę zaapelować, o to, aby nie przeinaczano Ewangelicznego orędzia i nie zamieniano go na polityczną ideologię. Mój głos jest głosem księdza, który chce być solidarny z wiernymi, którzy nie godzą się na niszczenie demokracji i duchowego wymiaru Kościoła. Milczenie w tej sprawie jest poważnym zaniechaniem. Jeżeli my duchowni nie będziemy wspierali wolności obywateli, to wierni polskiego Kościoła nigdy nam tego nie zapomną, a wielu nie wybaczy.
Wraz z zaproszonymi tutaj gośćmi chcę zaapelować o obronę polskiej demokracji. To co Państwo za chwilę usłyszycie nie będzie manifestem politycznym, lecz obroną wolności obywatelskiej.

Polska demokracja upada stając się demokracją wadliwą, hybrydową, autorytarną, tzn. taką w której zaciera się podział między władzą polityczną i sądowniczą. Najwyraźniej rządzący wychodzą z założenia, że w demokracji liczy się jedynie liczebność głosujących, zaś mało ważne są takie jej kryteria jak: pluralizm, porządek prawny, swobody obywatelskie, partycypacja obywateli w życiu publicznym i kultura polityczna. Starożytni Grecy wadliwy model wadliwy model sprawowania demokratycznych rządów nazywali ochlokracją, czyli demokracją gminu, który się rozpycha i się w demokracji nie mieści, który gardzi przedstawicielstwami, ponieważ o wszystkim chce decydować sam i co tylko się da robić po swojemu.

Czy naprawdę chcemy ochlokracji?

W Polsce niszczony jest ład instytucjonalny. Trójpodział władzy został już naruszony. Nie jesteśmy już w pełni demokracją liberalną. Przestajemy być państwem obywatelskim, zatracamy społeczną spójność, wrażliwość, zdolność do debaty, kompromisu, do okazywania sobie szacunku.

Od ponad trzydziestu lat mozolnie budujemy demokrację, wszystkie rządy i partie polityczne się jej uczą i czasami mają z nią trudności. Jednak żaden poprzedni rząd nie odważył się na to co czyni obecny, to znaczy: na łamanie konstytucji, zawłaszczanie mediów publicznych, pogłębianie podziałów społecznych i to nierzadko pod szyldem wartości chrześcijańskich.

Czy rządząca ekipa sądzi, że demokrację da się pogodzić z autorytaryzmem tworząc demokrację nieliberalną? Dlaczego nie rozróżnia ona autorytarnych metod od demokratycznych? Dlaczego upiera się, że zasady praworządności są niezgodne z polską konstytucją? Czy demokracja może istnieć bez społeczeństwa obywatelskiego?

Państwo monopolizuje publiczny rynek informacyjny. Państwowe media podporządkowywane są instytucjom podległym obozowi rządzącemu. Telewizja publiczna coraz bardziej staje się instrumentem propagandy. To ona orzeka co jest patriotyzmem, a co nie; co jest sztuką, a co - jak to można oficjalnie usłyszeć – „fanaberią elit”. Władza przy pomocy zawłaszczonych mediów dokonuje coraz głębszego społecznego podziału usprawiedliwiając to między innymi obroną chrześcijańskich wartości. Telewizja - de facto rządowa - rozprawia się z niewygodnymi obywatelami, próbuje ich dyskredytować. Uparcie kreuje alternatywną rzeczywistość i osobliwy świat kultury: banalny, strywializowany, wedle ideologicznego wzorca, okraszony disco polo.

Rząd podejmuje wysiłki by narzucić Unii Europejskiej tę wadliwą wersję demokracji. Nasze państwo jest w nieustannej konfrontacji z własnymi obywatelami i niemalże z całą Europą. Opozycję i wszystkich tych, którzy krytykują obecne rządy, władza oskarża o zdradę i brak miłości do ojczyzny. Tych, którzy odwołują się do zasad demokracji rządowe media określają mianem współczesnych targowiczan i zdrajców narodu. Propaganda forsuje tezę, że jedynymi patriotami jest obóz rządzący. W tej wizji Polska jest krajem prawdziwych patriotów i wrogów. Jest to czarno biały obraz, wzmocniony niemalże dualizmem metafizycznym. Czas tzw. „dobrej zmiany” to okres niekończących się wojen ideologicznych, politycznych, prawnych, dyplomatycznych i religijnych.

System prawny musi wyrażać przekonania wszystkich obywateli. Mówi o tym Preambuła polskiej Konstytucji. Tymczasem w Polsce model prawny tworzony jest bez ugody społecznej.

Czy Kościół przynagla obecny rząd do dialogu i ugody?

Wydaje się, że w tę niebezpieczną walkę i grę z demokracją rządząca koalicja próbuje wciągnąć instytucję Kościoła. Konflikt polityczny coraz bardziej przenosi się na grunt światopoglądowy i religijny. Czy taka polityka nie przekształca prawd wiary w niebezpieczną i na długie lata nie falsyfikowalną narodową ideologię? Czy nie grozi nam nowa wersja „chrześcijańskiego” nacjonalizmu?

Historia Europy pokazuje, że kiedy Kościół i władza państwowa są zbyt blisko siebie, wtedy orędzie Ewangeliczne zostaje przeinaczone i sprowadzone do polityczno-społecznej doktryny. Czy Kościół dalej będzie się dawał wciągać w tę walkę polityczną? Czy nie popadł już w iluzję, że skuteczniej będzie mógł propagować ewangeliczne orędzie mając poparcie władzy świeckiej. Jaki będzie tego skutek? Czy sam Kościół nie ulegnie dogłębnej ideologizacji? Czy jeszcze bardziej nie straci autorytetu w oczach społeczeństwa?

Przy okazji dzisiejszego Święta trzeba zapytać, czy dzisiejsze metody przekazu wiary tworzą wystarczającą przestrzeń dla ludzkiej wolności i przekonań? Wydaje się, że mamy tu poważny problem. Stąd narastający bunt i odchodzenie wiernych od Kościoła. Dziś Kościół nierzadko kojarzy się z ideami katolicko narodowościowymi i zamknięciem na świat. Pojęcie „katolicki” jest dla wielu zaprzeczeniem uniwersalizmu i powszechności. Kościół w Polsce ma najwyraźniej problem z demokracją, wydaje się, że nie bardzo ją rozumie i nie kocha, a wolności obywatelskiej się boi.

Tymczasem Ewangelia odwołuje się właśnie do wolnej decyzji, a nie do nakazów i siły. Jezus legalizm religijny zastąpił wolnym wyborem człowieka. Istota chrześcijaństwa polega na promocji ludzkiej osoby i jej prawa do samostanowienia. Nie jest prawdą, że istnieje ideowy konflikt między liberalną demokracją a chrześcijaństwem. Tak jak nie jest prawdą, że istnieje sprzeczność między Ewangelią a ludzką wolnością. Jest wręcz odwrotnie. Demokracja jest owocem chrześcijańskiego ducha i greckiego konceptu. Dokumenty ostatniego Soboru podkreślają, że w demokracji porządek rzeczy zasadza się na porządku osób i na ich wolności a nie odwrotnie. Wadliwe demokracje odwracają tę kolejność i próbują budować porządek wolności na porządku rzeczy. W tej perspektywie idee nie są owocem wolności, lecz wolność jest owocem ideologii.

W Gaudium et Spes czytamy na temat stosunku Kościoła do demokracji: Kościół głosząc prawdę Ewangeliczną (…) szanuje (…) i popiera polityczną wolność i odpowiedzialność obywateli.

W obecnej chwili warto też przypomnieć słowa Papieża Jana Pawła II wypowiedziane w roku 1999 w Polskim Parlamencie: Kiedy (…) prawa człowieka są lekceważone lub deptane i gdy wbrew zasadom sprawiedliwości interesy partykularne stawia się wyżej niż dobro wspólne, wówczas zasiane zostaje ziarno nieuchronnej destabilizacji, buntu i przemocy.

Polacy uciekają od wolności, bo wydaje się im zbyt niebezpieczna. Oddają ją politycznemu demiurgowi, który nią centralnie zarządza i reglamentuje lepiąc z ideologicznej gliny ludzkie sumienia.

Rodzą się zatem pytania, jak obronić polską demokrację? Co zrobić, by nasze społeczeństwo było bardziej obywatelskie, zdolne do dialogu, kompromisu i empatii? Jak przekonać ludzi Kościoła, by nie uciekali od wolności i nie wpadali w ramiona władzy? Wreszcie co zrobić, by polski Kościół włączył się w obronę społeczeństwa obywatelskiego?

Jedno jest pewne: bez szerokiego poparcia społecznego demokracja w Polsce umrze.